Rozpoczynamy cykl piątkowych, wirtualnych spacerów z Jadwigą i bohaterami jej książek!
Jadwiga Grzesiak, lokalna pisarka, zaprasza do wspólnego poznawania Bychawy z perspektywy postaci literackich, odkrywając magiczne zakątki, które stały się źródłem inspiracji dla jej twórczości. Przygotujcie się na nietuzinkową podróż po naszym małym centrum świata, gdzie literatura splata się z rzeczywistością!
Choć spacery te mają charakter wirtualny, pragniemy zachęcić wszystkich do osobistych odwiedzin prezentowanych miejsc i doświadczania ich w prawdziwym życiu. Poczujcie magię Bychawy na własnej skórze!
W dzisiejszej części – ,,O czym szeleszczą liście nad bychawskim zalewem?” – skierujemy nasze kroki w stronę malowniczego zalewu i klimatycznych ruin zamku, które pełnią rolę nie tylko pięknego zakątka natury, ale także ogromnej inspiracji dla autorki.
opracowanie tekstu i fotografie: Karolina Raganowicz
Fragment książki:
Po powrocie z Roztocza, z siedliska Wrońskich do Bychawy, Izabella Miazga odzyskała pogodę ducha. Całe dnie spędzała na spacerach po okolicy.
,,Nie chcę opisywać ruin zamku, zalewu ani też Rezerwatu Podzamcze, bo zgadzam się z poglądem naszej noblistki Olgi Tokarczuk, że ,,opisać znaczy zniszczyć”. Zniszczyć, przedstawiając swoje wyobrażenie, które sugerujemy czytelnikowi” – pomyślała z rozmarzeniem, że jednak nie zaszkodzi temu cudownemu zakątkowi w Bychawie, jeżeli wyrazi emocje, które towarzyszą jej zawsze, gdy się tam znajdzie.
Dzisiaj będą emocje jesienne – wszędzie złoto: pod nogami, na drzewach i na krzewach. Do złota jako kruszcu Izabella ma stosunek obojętny. Wie, do czego miłość do złota doprowadziła mitycznego króla Midasa i nie chciałaby, aby jej ulubiony sernik zamienił się w ten cenny kruszec, nim go doniesie do ust. Poza tym, złoto nie zawsze ma ładny kolor. ,,Złoty” to określenie raczej umowne, mówiące o naszym wyobrażeniu czegoś cennego i pięknego.
Izabella często prowadziła wewnętrzny dialog:
,,No dobrze, a jeżeli to niezbyt ładne złoto połączono z purpurą? Albo raczej kolorem bordowym dzikiego wina, spadającego szkarłatną kaskadą po murze, na który wspinało się od wiosny? Jego pąsowe, cienkie strumyki sączą się też z pobliskich drzew. Nie sięgając ziemi, zawisły, pozwalając przenikać światłu”.
– Purpura ze złotem to chyba ładne, co, Izabello? – odezwała się jej druga, bardziej krytyczna natura.
Dla Izabelli takie właśnie były pejzaże Bychawy. Wprowadzały ją w jakąś nerwową euforię, ale określenie ,,euforia” ma chyba niewiele wspólnego z nerwami.
Dla Izabelli ma, bo uważa ona, że są nerwy dobre i nerwy złe. Gdy spaceruje nad zalewem, uruchamiają się jej nerwy dobre: staje się zachłanna, chce wszystkimi zmysłami wchłonąć te widoki i wchłania je, i nie byłoby w tym nic dziwnego, ale ona jeszcze chce je zatrzymać. Już się martwi, że nie są trwałe, że znikną wraz z pierwszym mrozem. Kiedyś zwierzyła się Oldze Wencer z odczuwanego nadmiaru emocji, który ją niepokoił. Olga uśmiechnęła się i wytłumaczyła, że Izabella cierpi na rodzaj zaburzenia, które nazywa się syndromem Stendhala. Ten francuski pisarz opisał swoją słabość, której doznał na widok wspaniałości dzieł sztuki i zabytków Florencji, którą odwiedził w 1817 roku.
Izabella weszła po nowych schodkach z poręczą na teren zamczyska. Panorama u jego stóp znów przyprawiła ją o palpitację serca.
,,Będę tu przychodzić codziennie, może się przyzwyczaję i emocje będą mniejsze”.
Fragment pochodzi z książki ,,I wtedy wychodzi słońce”, która jest dostępna w bychawskich Delikatesach ,,Pod Zegarem” (ul. Piłsudskiego 33).
Najnowszą książkę Jadwigi Grzesiak – ,,Trzy wcielenia Wiktora Jahody” – można nabyć m.in. na stronach internetowych: Empiku, Świata Książki czy Gandalfa. Istnieje również wersja elektroniczna – e-book do nabycia na stronie internetowej Legimi.